Kószki

Są myśli, które gdzieś tam wokół nas krążą, chwilami odchodzą, a potem wracają. Wracają w różnej postaci. Przychodzą jako zaproszenie na warsztaty plecionkarskie, po jakimś czasie w filmie o Robin Hoodzie, w którym braciszek Tuck wozi pszczoły na swoim wozie pełnym beczek z miodem pitnym, wreszcie w artykule Torbena Schiffera pt. „Pszczelarska (R)ewolucja – program ochrony gatunku” (http://bractwopszczele.pl/tlm/torb1.html ), traktującym o „optymalnych domach dla pszczół”. Wszędzie tam było o słomianych ulach. Tak to właśnie z pomocą Bartka, który przetłumaczył wymieniony tekst, przyszedł na świat pomysł na artykuł o kószkach. Temat, który zacząłem dopiero zgłębiać, jest obszerny, materiałów nie ma zbyt dużo, a polskojęzycznych jeszcze mniej. Jest to więc temat trochę zapomniany, ale warty odświeżenia. Pragnę też wyjaśnić na początku, że nie jestem ekspertem ani w dziedzinie pszczelarstwa, ani w temacie opieki nad pszczołami w kószkach. W obu tematach dopiero stawiam swoje pierwsze kroki. Na swoją obronę mogę jednak napisać, że zarówno pszczoły jak i kószka są już w moim ogrodzie! Tekst będzie więc raczej relacją z poszukiwań i kompilacji odszukanej wiedzy oraz przemyśleń, niż z moich własnych doświadczeń. Jeżeli macie w tym temacie większą biegłość, zachęcam do kontaktu i poprawienia ewentualnych błędów.

Kószka i pszczoły źródło www.sciencesource.com

Samo posiadanie pszczół przy domu ma chyba dużą dozę romantyzmu, przynajmniej dla tych z nas, którzy traktują je jako przyjaciół a nie jako „pogłowie”, przynoszące „monetę”, a więc dla hobbystów czy pasjonatów. Kószka jako dom dla pszczół wykorzystywany od stuleci, tylko dodaje jeszcze więcej romantyzmu do tej wizji. Intuicyjnie chyba zawsze czułem, że w kószkach będzie pszczołom dobrze i okazuje się, że w rzeczywistości tak właśnie jest. Z artykułu Torbena Schiffera wynika wyraźnie, że takie aspekty jak materiał, kształt, czy przewodność cieplna ścian uli są ogromnie ważne dla zdrowia i przeżywalności rodzin pszczelich, zwłaszcza w czasach, w których tak trudno im przetrwać kolejne lata. Ścianki kószki, w przeciwieństwie do nowoczesnych, gładkich, eleganckich konstrukcji, stymulują propolisowanie przez pszczoły dzięki ich naturalnym nierównościom. Zaokrąglony sufit kószki pomaga zmniejszać straty ciepła. Wielkość kószki też wydaje się bardziej zbliżona do pojemności, które pszczoły miały dostępne w naturalnych siedliskach, o których traktuje Schiffer oraz prof. Thomas Seeley. Historycznie budowano kószki w różnych wielkościach: od 18 do 50 litrów. Niewątpliwą zaletą kószek jest to, że materiały do ich wykonania są ogólnie dostępne (choć słomę trzeba odpowiednio uprawiać i kosić), a sama budowa nie jest bardzo skomplikowana. Więc nic nas nie powinno powstrzymywać! :)

Kószki na rysunku z XVIII wieku źródło https://www.sciencesource.com/

Kiedy ludzie zaczęli sprowadzać pszczoły z lasu pod domy i zaczęli tworzyć dla nich „sztuczne” siedliska, inspirowali się konstrukcją swoich własnych domostw. Pierwotnie kószki pleciono z gałęzi leszczyny i wierzby, uszczelniono zaprawą z gliny, trawy, zwierzęcych odchodów i innych materiałów. Tak samo jak ludzkie domostwa, kószki miały kształt, stożkowy lub kopulasty. Wszystko wskazuje na to, że pierwsze „udomowione”, zarządzane kolonie pszczół zamieszkiwały ule wyglądające i pachnące jak nasze ówczesne domy – oczywiście w miniaturze. Technologia budowy domów przez stulecia ewoluowała, ale kószki pozostały mniej więcej w tym samym kształcie,w jakim były budowane przez Anglosasów wieki temu. To oni nadali im nazwę skeeppa (dzisiejszy skep), co oznaczało koszyk. Na naszych ziemiach używano słowa kószka lub koszka co również oznacza kosz.

Swoją pierwszą (i jedyną na razie) kószkę wyplotłem ze słomy żytniej, przeplatanej dartką podczas warsztatów w miejscowości Kamianna zorganizowanych przez Stowarzyszenie Serfenta (http://serfenta.pl/ ). Efekty mojej pracy plecionkarskiej nie są może fantastyczne, a to co zrobiłem tylko w małym zakresie przypomina idealna kószkę, ale myślę, że na pierwszy raz wystarczy! Opisywane wydarzenie dokumentowaliśmy zdjęciami, a zainteresowanych odsyłam do galerii, którą można znaleźć tutaj: http://patart.vot.pl/reportaz/warsztaty-plecionkarskie-dla-pszczelarzy/

Moja pierwsza kószka (foto Patryk Słotwiński)

Oto kilka zalet kószek, które udało mi się odnaleźć w materiałach:

  • są wykonane z naturalnych, oddychających materiałów, o dobrych właściwościach termoizolacyjnych;
  • zaokrąglony przekrój poprzeczny zmniejsza straty ciepła, które występują w narożnikach większości nowoczesnych konstrukcji (tam tworzą się mostki termiczne);
  • budowla pozbawiona jest wszelkich nienaturalnych substancji (jak kleje czy lakiery), a więc wosk i całe środowisko życia pszczół pozbawione są pozostałości chemicznych, które jak wiemy mają wpływ na życie oraz zdrowie zarówno matki pszczelej jak i pszczół robotnic;
  • pszczoły same decydują o zorientowaniu plastrów, równolegle, czy prostopadle do wlotka regulując wentylację wewnątrz (Według opisu doświadczonych „kószkarzy” częściej budują równolegle do wylotka);
  • pszczoły budują tylko naturalne plastry, a więc same decydują o wielkości komórek;
  • względnie niewielki rozmiar kószek sprzyja rojeniu się, które pozytywnie wpływa na zdrowie rodzin pszczelich na bardzo wielu płaszczyznach.

Plastry w kószce (foto Patryk Słotwiński)

Temat „kószkarstwa” w ostatnim czasie mocno mnie pochłonął i staram się czerpać wiedzę z każdego możliwego miejsca i od każdej osoby, która ma w tym względzie doświadczenie. W kolejnych częściach tekstów będę przybliżał moje dalsze postępy i wiedzę jaką zdobędę. Tych z Was, którzy oczekują profesjonalnych wskazówek proszę o wybaczenie. Te kilka tekstów, które zamierzam napisać, będzie przeznaczonych raczej dla tych, którzy chcą się uczyć razem ze mną, a nie ode mnie. W dalszych częściach przybliżę między innymi wiedzę z zamówionej książki pt. „Skeps, their history, making and use” („Kószki, historia, wykonanie i wykorzystanie”), autorstwa Franka Alstona oraz relacje z rozmów z bardziej doświadczonymi koleżankami czy kolegami.

Zainteresowanym tematyką bardzo polecam serię filmów pokazującą cały sezon na jednej z niemieckich pasiek kószkowych, która zapewne części z was jest już znana. Ten fantastyczny i fascynujący materiał został przez jednego kolegę ze Stanów Zjednoczonych połączony w chronologiczną całość i można go zobaczyć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=hn5OxMXCSz8&t=45s.

Z tego samego źródła pochodzi wywiad z Susan Chernak McElroy, autorką wielu książek o tematyce przyrodniczej, która również docenia zalety kószek (dostępny tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=uNpuGZIs-SA&t=3371s).

Na facebooku jest też grupa o tej tematyce: https://www.facebook.com/groups/480598005447519/

Mam nadzieję, że włączycie się w te rozważania i skorygujecie ewentualne błędy, które mogą pojawić się w tekstach.

Cdn.

Patryk Słotwiński