Po co nam odporność na warrozę

Erik Österlund

Tekst pochodzi ze strony: https://elgon.es/whyresistance.html

Przy nagłym zaprzestaniu stosowania kuracji przeciw dręczowi, może się zdarzyć, że rodziny pszczele w promieniu 2 km zaczną słabnąć i ginąć.

W Eurpie i Ameryce Północnej jest względnie mało rejonów, w których nie używa się zarówno organicznych, jak i syntetycznych środków chemicznych do kontroli populacji dręcza pszczelego (Varroa destructor) w rodzinach pszczelich. Skażone chemicznie środowisko ula spowodowało wzrost ilości wirusów obecnych zarówno w pszczołach, jak i w roztoczach, a zwłaszcza wirusa zdeformowanych skrzydeł (DWV). To znów spowodowało potrzebę zwiększenia liczby kuracji koniecznych do utrzymania poziomu porażenia pasożytem poniżej progu, przy którym wirusy zabijają rodziny pszczele. Próg poziomu porażenia dręczem bezpiecznego dla rodziny pszczelej na przestrzeni lat systematycznie się zmniejsza. W wielu różnych lokalizacjach pasożyty przenoszące duże ilości wirusów pojawiają się falami, co powoduje znaczne straty.

W rejonach z dużym zagęszczeniem rodzin pszczelich pojawia się problem reinwazji (spowodowany przez pszczoły błądzące oraz rabunki) z rodzin, w których rozwijają się duże populacje pasożyta. Wówczas rozpoczyna się fala – wywołują je rodziny, które jedna za drugą padają ofiarą pasożytów i wirusów tworząc efekt domina.

Kluczowym problemem jest tu wysokie porażenie wirusami – obecność wirusów na niskim poziomie nie jest groźna dla rodzin pszczelich.

Przenoszenie się falami patogenów i pasożytów znacząco utrudnia wykształcenie się odporności na warrozę, zwłaszcza gdy wszystkie rodziny w pasiece są traktowane tak samo: leczone niezależnie od poziomu porażenia roztoczem. Jeszcze trudniejsze jest to wówczas, gdy pasieki należące do różnych pszczelarzy oddalone są od siebie na odległości mniejsze niż 1,5-2 km.

Próg porażenia roztoczem (przy którym zalecano wykonywanie kuracji) w projekcie hodowlanym pasieki Ericsona i Hinesa w 1995 roku był określony na poziomie 15%, następnie obniżono go do 10. Zgodnie z zaleceniem Denisa van Engelsdropa, wygłoszonym w czasie wykładu w Gothenburgu w 2019 roku, próg przy którym powinna zostać wykonana kuracja, wynosił 3%. Na zdjęciu Dr Erik Ericson (z lewej) kierownik projektu hodowlanego, oraz Lenard Hines.

Próg porażenia

Dręcz pszczeli pojawił się w USA w 1987 roku. W 1990 roku poziom porażenia rodzin pasożytem, przy którym konieczne były kuracje, był prawdopodobnie nawet wyższy niż 15% (15 pasożytów na sto pszczół, w próbie wielkości 300 pszczół płukanych w roztworze alkoholu). Większość pszczelarzy leczyła pszczoły prewencyjnie – to wydawało się najłatwiejsze. W efekcie jednak rodziny o niskiej odporności były ratowane, co skutkowało przekazaniem ich cech kolejnym pokoleniom. Próg 15% był wykorzystywany w 1995 roku przez dr. Erika Ericssona w jego projekcie hodowlanym na odporność na warrozę (więcej o tym: https://www.elgon.es/diary/?p=457; tekst nie przetłumaczony).

W 2019 roku w USA za właściwy do przeprowadzenia kuracji uznawano próg porażenia na poziomie 3%. Doktor Dennis van Engelsdorp na konferencji w Gothenburgu w 2019 roku określił sytuację pszczół w większości rejonów Stanów Zjednoczonych jako bardzo trudną - gdy porażenie dręczem przekracza 3% rodziny uznawane są za skazane na śmierć z powodu porażenia wirusami (głównie DWV).

[Obecnie coraz częściej podnoszone są głosy twierdzące, że leczenie pszczół powinno się wykonywać przy jeszcze niższym progu porażenia, na poziomie 1-2% - przypis tłum.]

Porażenie wirusami

W 2020 roku Magnus Kranshammar z południowej Szwecji złapał duży rój w połowie czerwca. Rój pochodził z pasieki bardzo skrupulatnego pszczelarza, który utrzymywał niskie porażenie dręczem w lecie przez usunięcie czerwiu trutowego, dwukrotne odparowanie kwasu mrówkowego w ciągu sezonu oraz spryskanie pszczół kwasem szczawiowym po sezonie w okresie bezczerwiowym. Bezskrzydłe pszczoły pojawiły się już w pierwszym czerwiu po osadzeniu roju, a wkrótce było ich tak dużo, że rodzina szybko osłabła i zginęła

Mikrobiom

Zarówno wewnątrz jak i na wszystkich żywych organizmach znajdują się rozliczne mikroby, które tworzą układy bakterii, grzybów i wirusów. Ustalono, że my ludzie jesteśmy nosicielami około 2 kilogramów różnych mikroorganizmów. W niektórych sytuacjach równowaga może być zachwiana - np. po podaniu antybiotyków mikroorganizmy z organów jamy brzusznej są zabijane. Wówczas działanie układu immunologicznego może zostać osłabione, ale krótkoterminowo taka kuracja może być korzystna (może nawet uratować życie). Jeśli będziesz się zbyt często kąpał przy użyciu mydła (np. 3 razy dziennie), możesz zaburzyć mikrobiom na skórze, a tym samym dać pole do rozwijania się grzybicy.

Owady także posiadają złożone ekosystemy mikroorganizmów, które są częścią ich układu immunologicznego. Nie jest więc niczym dziwnym, że stosując w pasiekach związki chemiczne (zarówno organiczne, jak i syntetyczne) – zwłaszcza w wysokich dawkach – długofalowo szkodliwie oddziałujemy na zdrowie pszczół.

Rejony gdzie nie używa się kuracji

Na świecie są regiony, gdzie nie używano kuracji przeciwko dręczowi – nigdy.

W Brazylii dręcz pojawił się w 1971 roku. Pszczoły zafrykanizowane występowały tam masowo w lasach. Rodziny pszczele nie ginęły tam z powodu warrozy, choć porażenie dręczem bywało wysokie, zwłaszcza w pierwszych latach. Pszczoły z Afryki należą do tego samego gatunku, co w Europie – Apis mellifera. W 1984 roku średnie porażenie pszczół dręczem wynosiło 5% (w fazie foretycznej, a więc bytujących na owadach dorosłych) – a pszczoły uznawano wówczas za odporne. Porażenie wirusami było wówczas bardzo niewielkie, choć ilości pasożytów w rodzinach mogły być zarówno małe jak i bardzo wysokie. Dziś w Brazylii porażenie pszczół dręczem wynosi średnio 1-2% (w czerwiu może być wyższe). Możemy przyjąć hipotezę, że niektóre mikroby ze złożonych ekosystemów bakteryjnych utrudniają rozrost populacji patogenów (w tym wirusów). Gdy kuracje przeciwko dręczowi nie tylko wpływają na pasożyta, ale także na mikroby, porażenie wirusami może rosnąć. To nie pierwszy taki przypadek wywołany tzw. chemią. Głośna książka Rachel Carson „Milcząca wiosna” (Silent Spring) zawiera opis co najmniej kilku podobnych przykładów.

W 1984 roku 20 rodzin pszczół zafrykanizowanych zostało przewiezionych na wyspę Fernando de Noronha, znajdującej się 345 km od wybrzeża Brazylii. W tych 20 rodzinach usunięto zafrykanizowane matki i czerw trutowy i podano do nich matki pszczoły włoskiej. Na wyspie nie było wówczas żadnych innych pszczół miodnych. Po kilku latach poziom porażenia rodzin dręczem wynosił średnio 30%, przy czym rekordzistka miała porażenie na poziomie 50%. Pasożyt nie spowodował żadnych widocznych szkód na zdrowiu pszczół oraz nie powodował śmierci rodzin. Nie stosowano tam żadnych kuracji chemicznych (z jakiegokolwiek powodu, a więc nie tylko do zwalczania dręcza). Z czasem liczba obsługiwanych rodzin na wyspie wzrosła do około 50 (chowało je dwóch pszczelarzy) i podobna była liczba dziko żyjących kolonii. W kolejnych latach poziom porażenia dręczem zaczął się obniżać – w 2016 wynosił ok. 1-2% (wg danych American Bee Journal, październik 1997, DOI 10.1038/srep45953).

W Afryce Południowej pszczelarze zaczęli zwalczać dręcza, gdy ten pojawił się w 2004 roku. Nie byli jednak w stanie leczyć wszystkich pszczół – roje pszczół A.m. scutellata przemieszczały się w sposób niekontrolowany z południa na północ i na odwrót [Barbara Locke, szwedzka naukowczyni, szacuje, że w południowej Afryce około 99% pszczół to rodziny dziko żyjące, a tylko 1% trzymane jest w pasiekach. Wpływ pszczelarzy na populację, jest więc względnie niewielki – przypis tłum]. Na samym południu Afryki występuje podgatunek pszczół przylądkowych – A.m. capensis. W ten rejon pszczelarze sprowadzili pszczoły scutellata. Populacja pszczół dziko żyjących zdeterminowała stan całej populacji pszczół żyjących w regionie. W pierwszym okresie pszczoły niektórych pszczelarzy ginęły z powodu porażenia roztoczem, po kilku latach jednak ich odporność wzrosła – zarówno u pszczół z podgatunku scutellata, jak i capensis. Dziś oba te podgatunki uznawane są za odporne na warrozę, choć poziom porażenia może być czasem wysoki – podobnie może się zmieniać z czasem w tej samej rodzinie. U pszczół afrykańskich rozmiar komórki 4,9mm uznawany jest za naturalny.

[Więcej o dziko żyjących i odpornych populacjach pszczoły miodnej możesz przeczytać w artykule: Dziko żyjące populacje pszczoły miodnej: zagrożenia i nadzieje; https://bractwopszczele.pl/art/art14_1.html – przypis tłum.]

Terje Reinertsen w 2019 roku. Od 25 lat trzyma pszczoły tak, jakby dręcz pszczeli nie istniał.

Terje Reinertsen

W 1994 roku roztocz rozgościł się w Norwegii i powszechnie uznano, że rodziny pszczele muszą być leczone przeciw warrozie. Główne zrzeszenie pszczelarzy norweskich zaczęło brać przykłady z krajów, które miały więcej doświadczenia z dręczem. Pośród innych czynności zalecano korzystanie z tzw. płyty Krämera ("Krämerplatten"), na której odparowywano kwas mrówkowy w ulach.

Terje Reinertsen, mieszkający w Norwegii, 20 minut na północ od Oslo, posłuchał tych rad i przeprowadził leczenie pszczół w jesieni 1994 roku. Tamtej zimy stracił 70% rodzin. Inni pszczelarze stracili podobny odsetek rodzin, a niektórzy nawet 100%.

Uznano też leczenie kwasem mrówkowym wiosną za dobry sposób, aby poprawić stan rodzin pszczelich, które przetrwały zimę. W takiej kuracji stosowano mniej otworów w plastikowych elementach parownika, aby spowolnić oddawanie substancji do ula.

Terje też zastosował taką kurację u rodzin, które przetrwały. Po przeanalizowaniu efektów leczenia zarówno Terje i inni okoliczni pszczelarze uznali, że przy takich wynikach równie dobrze mogliby całkiem zrezygnować z leczenia, gdyż wcale nie traciliby więcej rodzin. Od tamtego czasu Tjere nie leczył swoich pszczół – przez ponad 25 lat.

[W listopadzie 2023 roku Terje Reinertsen zmarł – wkrótce po zdiagnozowaniu u niego nowotworu – przypis tłum.]

Zespół dr Melisy Oddie przeprowadził kilka bardzo interesujących badań. Na pszczołach Terjego Reinertsena opierała się jej praca doktorska. Od tego czasu ukazało się kilka badań dotyczących pszczół Terjego: https://www.elgon.es/diary/?p=416587. Wiosną 1995 roku Terje kupił 35 rodzin pszczelich, aby uzupełnić straty zimowe. Pochodziły one z rejonu, do którego nie dotarł jeszcze dręcz pszczeli, a więc nie były one nigdy leczone. Były silniejsze niż te, które przetrwały inwazję roztocza i kurację kwasem mrówkowym. Zimą 1995/6 straty pszczół wróciły do normy, a od tego czasu wynosiły one średnio 5-10%, pomimo braku kuracji. Zimą 1994/5, z powodu dużych strat w okolicy, reinwazja nie była problemem dla pszczół Terjego. Plotka głosiła, że inwazja rozpoczęła się w związku z sekretnym sprowadzeniem matek pszczelich w rejon jego zamieszkania. Porażenie wirusami raczej nie było jednak wysokie, bo wirusy nie miały czasu się multiplikować przez tak krótki okres.

Od samego początku Terje rozpoczął swój projekt hodowlany, którego trzymał się przez kolejne lata. Skupił się na wyławianiu najlepszych i najgorszych rodzin pszczelich pod kątem wzrostu populacji roztoczy i odporności na wirusy. Dziś wydaje się, że porażenie wynosi średnio 1-3% z odchyleniami w górę w pojedynczych rodzinach. Najważniejsze jest jednak to, że u pszczół nie widać żadnych objawów chorób wirusowych. Terje stosuje w swoich rodzinach tzw. małą komórkę, czyli 4.9 mm.

Annelie Bosdotter w 2020 roku i ramka z jednej z jej 15 rodzin. Porażenie dręczem w jej pasiece utrzymuje się na poziomie 0-1%.

Annelie Bosdotter

Dręcz został znaleziony w pszczołach Annelie w 2010 roku. Została ona pszczelarką około 10 lat przed inwazją, gdy złapała swój pierwszy rój. W 2010 roku otrzymała kilka rodzin pszczelich w typie Buckfasta od lokalnego pszczelarza. Łapała też roje o nieznanym pochodzeniu. Mieszka około 59 stopni na północ i 15 stopni na wschód – kilka kilometrów od innych pszczelarzy.

Annelie wraz z mężem mają niewielką organiczną farmę na której hodują bydło i owce. W swoich rodzinach pszczelich nie chciała używać żadnej tzw. twardej chemii. Raz próbowała zastosować kwas mrówkowy na ramkach z czerwiem, poza środowiskiem uli. Spróbowała tego tylko raz. Same pszczoły nie były nigdy poddawane żadnym kuracjom – zarówno organicznym (takim jak kwasy czy tymol), jak i syntetycznym (np. Apivar czy Apistan). Nigdy też nie stosowała ramki pracy.

Annelie nigdy nie kupowała żadnych matek pszczelich z zewnątrz, nigdy też nie unasieniała pszczół poza swoją pasieką. Zawsze pozwala wychowywać pszczołom matki – gdy robi podział rodziny w ramach przeciwdziałania nastroju rojowemu, albo z wykorzystaniem mateczników rojowych, jeśli takie zastanie w ulach. Trzyma nie więcej niż 2-3 rodziny pszczele w jednym pasieczysku.

Przez kilka lat po tym, gdy 10 lat temu dręcz pojawił się w jej pasiece, Annelie widywała bezskzydłe pszczoły. Wówczas miała tylko 10 rodzin, obecnie utrzymuje ich 15, ale jej celem jest osiągnięcie liczby około 50. Postanowiła bowiem upowszechnić odporną genetykę pszczół w najbliższym otoczeniu w związku z tym, że w jej okolicy zaczęli się pojawiać nowi pszczelarze. Nie traktuje jednak tego jak zagrożenie - przeciwnie, uznaje to za okazję do podjęcia współpracy.

Zimowe straty pszczół u Annelie są średnio zbliżone do 10% - czasem nie ma ich wcale, czasem to jedna lub dwie rodziny. Pszczoły zimują w części na miodzie, pszczelarka zostawia im 10-15 kg naturalnego pokarmu. Resztę uzupełnia syropem cukrowym. Stosuje też komórkę 4,9mm.

W ostatnim czasie Annelie zaczęła używać aplikacji Beescanning, aby oszacować poziom porażenia rodzin pasożytem. Zawsze robi zdjęcia większości ramek z czerwiem, a szacunki nie przekraczają 1%.

Jak zaprzestać kuracji

Jeśli chowasz pszczoły w regionie gdzie od lat stosuje się organiczne lub syntetyczne związki chemiczne do zwalczania dręcza, masz dwie opcje. Jeśli chcesz mieć wysokie prawdopodobieństwo, że nie stracisz wielu rodzin, masz tylko jedną opcję.

Niezależnie od tego, czy kuracje odstawisz z dnia na dzień, czy będziesz je stopniowo ograniczał, powinieneś wziąć pod uwagę kilka wskazówek.

A. Pasieczyska powinny być względnie odizolowane – najlepiej około 2 km od innych. Wówczas znacząco ograniczysz reinwazję i błądzenie pszczół. Pszczoły, które są nosicielkami dręcza błądzą bardziej niż inne. Rabunki, w tym także te ciche (czyli te, których praktycznie nie widać, bo ruch na wylotku wydaje się zupełnie normalny), praktycznie nie zdarzają się przy takiej odległości.

B. Z jakiegoś powodu lepsze wyniki przy odstawieniu leczenia są w tych sytuacjach, w których ogranicza się liczbę pni w danym pasieczysku. Najlepiej mieć zaledwie 1-2 rodziny w każdym miejscu. 3-4 daje lepsze wyniki niż 5-6.

C. Jeśli zdecydujesz się zaprzestać kuracji z dnia na dzień, ze względu na swoich sąsiadów-pszczelarzy powinieneś rozważyć miejsca oddalone od nich o 2-3 km. Wówczas nie powinny im zagrażać „roztoczowe bomby” z twojej pasieki. Najlepiej jest też zacząć od pszczół, które posiadają już odporność powyżej przeciętnej. Odstawiając całkowicie leczenie z dnia na dzień najprawdopodobniej w pierwszych latach stracisz więcej rodzin, niż gdybyś robił to stopniowo.

D. Jeśli zdecydujesz się odstawiać leczenie stopniowo powinieneś brać pod uwagę 4 wskazówki, które pomogą ci podejmować właściwe decyzje dotyczące wykonywania kuracji, wymiany matek i wybrania reproduktorek:

  1. badaj stopień porażenia 1-4 razy w ciągu roku, zależnie od długości sezonu (obecności czerwiu w rodzinie) i odporności swoich pszczół. Badanie wiosenne, w celu określenia stopnia porażenia pszczół dręczem jest najważniejsze. Przyjmij próg dla kuracji na poziomie 3%. Najlepsze do badania poziomu porażenia jest płukanie pszczół w alkoholu przy użyciu specjalnych pojemników (bee-shaker). Do leczenia pszczół przez cały sezon możesz stosować tymol, jako substancję czynną. Nie jest on rozpuszczalny w wodzie, rozpuszcza się w tłuszczach, ale szybko odparowuje z wosku po kuracji. Ilości tymolu, które po kuracji mogą przeniknąć do miodu nie są wyczuwalne w smaku. Stosowanie tej substancji zdecydowanie nie jest groźne.
  2. Przed wylotkami uli rozstaw maty 50x50cm. Co tydzień sprawdzaj co się na nich znajduje – czy są tam pszczoły bezskrzydłe lub inne, żywe lub martwe. Więcej niż jedna bezskrzydła pszczoła na macie (porażona wirusem DWV) powinna być wskazówką do rozważenia badania stopnia porażenia. Jeśli wówczas stwierdzisz porażenie na poziomie między 2, a 3 procent – ponownie przebadaj stopień porażenia za około 4 tygodnie. Jeśli na macie znajdziesz więcej niż dwie pszczoły bezskrzydłe, prawdopodobnie powinieneś leczyć rodzinę nawet bez sprawdzenia poziomu porażenia.
  3. Czy rodzina rozwija się zgodnie z oczekiwaniami? Jeśli nie, sprawdź ponownie za tydzień - po prostu zajrzyj pod powałkę, sprawdź też ramki z czerwiem pod kątem chorób.
    • a. Czy znajdziesz przynajmniej jedną ramkę ze zwartym czerwiem zasklepionym (bez pustych komórek, w których normalnie spodziewałbyś się czerwiu)? To dobry objaw.
    • b. Jeśli nie znajdziesz nawet jednego miejsca, w którym czerw jest zwarty, zapewne powinieneś leczyć rodzinę i wymienić w niej matkę. Być może pszczoły usuwają roztocza z komórek z czerwiem, ale taki objaw oznacza, że nie zaczęły tego robić wystarczająco szybko, aby ograniczyć wzrost populacji pasożyta i poziomu porażenia wirusami.

tekst i zdjęcia Erik Österlund

Przekład: Bartłomiej Maleta